czwartek, 28 czerwca 2012

Golpe de estado w paragwajskim stylu.

Ameryka Łacińska już wielokrotnie była sceną rewolucji, zamachów stanu, wojen domowych. Najczęściej przewrotom towarzyszyły nagłe zmiany, często niestety okraszone krwią. Demokratyczne czy pokojowe przejęcia władzy, nadaj jednak nie były takie oczywiste.
Czy to co obecnie dzieje się w Paragwaju nie stanowi w istocie pseudo „demokratycznej” formy zamachu stanu?

Oto, Fernando Lugo, wybrany przed blisko czterema laty na stanowisko Prezydenta Republiki Paragwaju, został w ekspresowym tempie usunięty, a funkcję jego zajął dotychczasowy Wiceprezydent (wybrany z resztą w tych samych wyborach) – Federico Franco. Wszystko zaś odbyło się nie przy pomocy AK-47, czołgów czy maczet, a po wnikliwej lekturze i skrupulatnym zastosowaniu przepisów Konstytucji Paragwaju. W piątek 22 czerwca 2012r. Izba Niższa Parlamentu złożyła w Senacie – Izbie Wyższej akt oskarżenia przeciwko Prezydentowi. Senat jeszcze tego samego dnia uznał Lugo winnego zarzucanych mu czynów i pozbawił go sprawowanej funkcji. Na podjęcie takich kroków pozwala art. 225 paragwajskiej Konstytucji, regulując zakres politycznej odpowiedzialności najważniejszych urzędników państwowych. Natychmiast dokonano także zaprzysiężenia nowego Prezydenta, dotychczasowego Wiceprezydenta – Federico Franco. Szybko, sprawnie, w białych rękawiczkach, zachowując wszelkie pozory legalnego przejęcia władzy.

Co zaś stało się przyczyną tak drastycznych kroków?
Fernando Lugo – były biskup – wygrał w sierpniu 2008r. wybory prezydenckie jako lider koalicji – Patriotycznego Porozumienia dla Zmiany. W skład koalicji weszło wiele ugrupowań, także Autentyczna Partia Liberalno-Radykalna (PLRA), której lider – Federico Franco wybrany został Wiceprezydentem kraju. Szczęście w politycznej rodzinie nie wytrwało do końca pięcioletniej kadencji.

Cóż takiego wydarzyło się pomiędzy koalicjantami, że w politycznej rodzinie Kain uśmiercił politycznie Abla? Dlaczego także całej akcji towarzyszył tak duży pośpiech.

Katalizatorem impeachmentu były wydarzenia jakie miały miejsce 15 czerwca 2012r. w Curuguaty – miejscowości oddalonej ok 380 km. na północny wschód od stolicy kraju – Asunción. Doszło tam do starć pomiędzy służbami mundurowymi a grupą działaczy ruchu chłopów bezrolnych (Liga Nacional de Carperos). Ci ostatni, jak wcześniej w innych miejscach Paragwaju, zajęli część terytorium latyfundium jednego z paragwajskich milionerów. Tym razem jednak wysłano służby mundurowe celem usunięcia okupantów. Polała się krew, 17 osób zostało zabitych, zarówno po stronie chłopów jak i policjantów. Sam Prezydent, znany raczej z cichej sympatii wobec ruchów chłopskich, dość długo zwlekał ze skomentowaniem całej sytuacji. W późnym wystąpieniu stanowczo potępił jednak działanie chłopów i popart zachowanie mundurowych. Jednakże w tym samym komunikacie zdymisjonował Ministra Spraw Wewnętrznych oraz Szefa Policji. W Paragwaju zawrzało.

Sztylet w plecy Prezydenta nie wbili jednak bezrolni chłopi. Politycznym egzekutorem stał się koalicyjny Abel – Federico Franco. We wtorek 19 czerwca 2012r. dowodzona przez niego Autentyczna Partia Liberalno-Radykalna wystąpiła z koalicji rządzącej, zasilając szeregi opozycji. W zaledwie 3 kolejne dni przygotowano polityczny akt oskarżenia i przeprowadzono w ekspresowym tempie procedurę impeachmentu. Formalnie Lugo zarzucono min. popieranie ruchów chłopskich, a także nieudolność w walce z przestępczością oraz lewicowymi ugrupowaniami terrorystycznymi, zawarcie niekorzystnych umów handlowych. Opozycja z niepisaną przyjemnością przegłosowała wyrok. Nowym Prezydentem Paragwaju został Federico Franco.

Po co tylko ten pośpiech? Czy aby w demokratycznym kraju każdy z oskarżonych ma prawo do obrony oraz sprawiedliwego i rzetelnego sądu? Chęć szybkiego sięgnięcia po władzę nie łatwo pohamować. A może szalę goryczy w tym jakże katolickim kraju przeważył społeczny niesmak i kolejne kontrowersyjne epizody z życia prywatnego byłego już Prezydenta. W ostatnich miesiącach na jaw wychodziły bowiem kolejne przygody miłosne byłego biskupa, a raczej głośno domagające się swych praw owoce owej miłości, lub też ich matki.

środa, 20 czerwca 2012

no se puede comprar...

Ciała astralne się chyba uspokoiły, ale czas nadal szalony. Sesja w pełni. Visitantes z tamtej części świata czynią z mojej chaty pełną. Viva Mexico! Euro - po pierwszych kulminacyjnych rozdaniach.
A ona? Ameryka Łacińska jak tam?
W Mexico kampania prezydencka w pełni. Aż wrze. Czy wygra nowa twarz PRI Enrique Peńa Nieto? Czy Falkalandy staną się bardziej Malvinami? Czy bratnia ręka kubańskiej medycyny wyzwoli Hugo Chavez'a od raka?

Zanim w bardziej lub mniej spokojny America sobie a tym poradzi, proponuję doznania natury estetycznej.
Calle 13 dla wszystkich!

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Aktywność Wenus


Kultury Prekolumbijskie Mezoameryki bardzo upodobały sobie ciała astralne. Ruch ciał niebieskich po nieboskłonie regulował życie najważniejszych jak i zwykłych śmiertelników. Majowie opracowali co najmniej dwa kalendarze: Tzolkin - rytualny, 260 dniowy, jak i bliższy naszym czasom Haab - 365 dni (20 miesięcy po 18 dni + 5 dni feralnych).
W tym roku - jak wszem i wobec wiadomo - zakończyć ma się cykl kalendarza długiej rachuby. Grudzień 2012 może okazać w jakiś sposób ostatnim. Ja osobiście mam nadzieje, iż po nim nastąpi  na nowe rozdanie.

Zanim jednak nastąpią zdarzania o naturze apokaliptycznej, raczyć możemy się  pięknem ciał astralnych.
W ostatnich dniach boska Wenus zaliczyła swoje pięć minut na tarczy słońca.
Wraz z jej nietypowym ułożeniem, ujawniła się także moja większa aktywność.
W oczekiwaniu na nowe rozdanie - czas na małe co nieco o AMERICA LATINA :-)