W wiek Chrystusowy weszła właśnie Rewolucja Sandynistów w Nikaragui. 33 lata temu - 19 lipca 1979 Sandinistowski Front Wyzwolenia Narodowego (FSLN) po trwających kilka miesięcy zamieszkach, ostatecznie zdobył stolicę kraju - Managuę. Dwa dni wcześniej znienawidzony dyktator - trzeci z Somozów - Anastasio, przy pomocy wielkiego brata, zbiegł do Maiami, a następnie do Asunción w Paragwaju. Tak upadła jedna z najdłużej trwających i okrutnych dyktatur Ameryki Łacińskiej (43 lata).
Rewolucja Sandynistów w Nikaragui, to drugi po Kubie, udany przewrót, który do władzy wyniósł lewicę. Wielki brat bacznie uważał, by tego typu historie nie powtarzały się zbyt często w orbicie jego wpływów. Udało się Fidelowi, a po 20 latach krnąbrnej Nikaragui. Rewolucja poetów, jak często zwykło się o niej mówić, spotkała się "co gorsza" z szerokim poparciem społecznym. Zbiegłego Somozę potępiała też opinia międzynarodowa. Ostatecznie, za nagminne łamanie praw człowieka, potępił nawet Wielki Brat. Szybko jednak na lewacką Nikaraguę nałożył embargo i hojnie obdarzył bronią Contras.
Daniel Ortega pytany w
wywiadzie o moment, który w jego ocenie był momentem kulminacyjny Rewolucji
Sandinistowskiej, wskazał jednak nie na huczne zdobycie stolicy i przejęcia
władzy, a na chwilę o wymiarze znacznie bardziej symbolicznym. Wspomniał o
ostatniej nocy reżymu – 18 lipca 1979 r., kiedy gotując się do wymarszu w
stronę Managui, w telewizji zobaczył film o Augusto Cesar Sandino.
Niezapomnianym było dla niego uczucie, jakie wywołał w nim wizerunek
pozdrawiającego go przyjaznym gestem „duchowego ojca rewolucji. Ten gest wzniecił ducha walki. Dzień później - 19 lipca 1979 r. wszyscy krzyknąć mogli już w Managui Viva Sandino!
Rewolucja trwała jak się umownie przyjmuje do 1990 - kiedy to w wyborach prezydenckich Daniel Ortega przegrał z Violetą Barrios de Chamoro. Komentując
porażkę posłużył się nowotestamentowym porównaniem. Wskazał, iż „wynik wyborów
jest dla Sandinizmu jak wielki piątek, jednak zmartwychwstaniemy jak Jezus Chrystus". I... nie pomylił się. Po 16 latach zmartwychwstał i ma się już przez drugą kadencję dobrze.
Viva Sandino!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz