wtorek, 16 października 2012

Zegarmistrzowie i fryzjerki - a przyszłość rewolucji (socjalizm po kubańsku vol.2)

Skrzętnie odmalowywane na ścianach i płotach hasła, nie dają zapomnieć, że "z Fidelem", że "o rewolucję", że "Comandante Che", że w końcu "Rewolucja to codzienne zmaganie i walka", a do tego że "trzeba ją nieustawicznie bronić". Bronią więc, mozolnie trwając w codziennym zmaganiu niewygód biurka. By rewolucyjne państwo dało, ubrało, uczesało, nastawiło zegar, odmroziło i zamroziło posiłek, uzdrowiło, przelało z pustego w próżne. I tak od 53 lat. Państwo z tym Fidelem, Che, Cienfuegosem, nadal daje i walczy. Ale ileż można reperować zegarki i przycinać niesforne grzywki? 
W październiku Anno Domini 2012 państwo powiedziało "BASTA"! Dość trybików i grzebyków! Czeszcie się i odmierzajcie czas SAMI! Acz nadal w imię rewolucji. Dane mi było zobaczyć tą wiekopomną chwilę. Oto Raul przemówił na posiedzeniu rady swych ministrów (trąciło myszką). Drobna własna działalność zegarmistrzów i fryzjerek jest dobra i nie sprzeciwia się rewolucji. Przeciwnie, odciąży państwo od konieczności realizacji celów czasomierniczych oraz właściwego ułożenia włosów. Państwo będzie mogło skupić się na realizacji ważniejszych celów rewolucji. Czyż to nie piękne? Jak nowe otwarcie.

A propos otwarcia. W tym tygodniu pojawiły się z zachodniej prasie (BBC) informacje, iż Wietnam będzie nauczał Kubę, jak przechodzić z gospodarki socjalistycznej do wolnorynkowej. No jakby nie patrzeć, Wietnam ma dług wdzięczności wobec kraju Fidela. Ten wyciągnął doń pomocną dłoń i kilka dekad temu cierpliwie nauczał, jak uprawiać kawę. Uczeń przerósł mistrza i obecnie (wg danych z sierpnia 2012) to Wietnam jest liderem na rynku kawy (bijąc nawet Brazylię). 

Te same źródła podają również, że idą zmiany w prawie co do wymogów jakie stawiano tym, którzy chcieli wyjechać za granicę. Dotychczas od pomysłu wyjazdu do jego realizacji, przeciętny Kubańczyk musiał przejść przez solidne biurokratyczne madejowe łoże. Zgody, zaświadczenia, pieczęcie, pozwolenia... a na finał dostawał lub nie - pozwolenie na wymarzone, maksymalnie 11 miesięcy poza wyspą. Z zasady był też traktowany jako potencjalny wróg rewolucji. Bo kto chciałby wyjechać w wyspy jak wulkan gorącej? No kto? No raczej tylko wróg rewolucji. Zgodnie z nowym prawem (ma wejść w życie 14 stycznia 2013 r.) by wyjechać z Kuby wystarczającym będzie ważny paszport oraz visa kraju przeznaczenia. Odpadnie wymóg żmudnie wykuwanego pozwolenia. Dozwolone 11  miesięcy przedłużone zostało do 2 lat. 
2 lat odpoczynku od codziennej walki o rewolucję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz