Już od zarania człowiek niezależnie od maści, miał potrzebę wyszukania sobie patrona. Takiego opiekuna, co gdzieś jest i czuwa, a nad danym zawodem lub grupą co coś wykonuje - nawet bardziej. Czytanie mitologii było jak połów ciekawostek. No bo dlaczego podróżnik, złodziej i kupiec mają wspólnego Hermesa? Chrześcijaństwo wbrew pozorom wcale nie załatwiło sprawy. Owszem nastał jasno określony szef [acz w trzech osobach], ale wraz z nim cała rzesza świętych. Mój ulubiony - święty Antoni od świń oraz rzecz zagubionych. W swej pomysłowości jednak Europa nie dorobiła się świętej śmierci, świętego od handlu narkotykami czy też świętego nielegalnie przekraczających granice. To domena nieprzebranej w kolorystyce, synkretycznej Ameryki Łacińskiej. Prawdziwą kuźnicą świętych ludowych (santos populares) jest tu Meksyk.
Gdyby nie Adam Mickiewicz i druga część Dziadów, zapewne nikt z nas nie wiedziałby już co to dzień zaduszny, że gusła ważna rzecz i duszyczkom co po ziemskim padole krążą, pomóc trzeba. To chlebka podać, to wódki polać, zatańczyć, zaśpiewać. W teorii wiemy. Dla praktyki - polecam odwiedzić Meksyk - choćby ten bliski - w krakowskiej knajpce Alebriche. Wszystkim świętym [w tym ludowym] należy zbudować ołtarz. Zacnie go kwieciem ozdobić. Potem - bogactwem pozastawiać: słodkim pan de los muertos, cukrowymi czaszkami, owocami, a i trunkami różnej mocy. Nie stronić od papierosów i innych używek. Figurki i ozdoby - mile widziane. Oświetlić i co dzień uzupełniać, by pięknym było. Duszyczki się zlecą, poskubią, popiją i im dobrze będzie.
A jeśli ryzykowny masz fach, nie zapomnij o modłach do swojego świętego. Santa Muerte (święta śmierć) chętnie przyjmie oratorium do celności kuli, co to ją do magazynku włożysz, by wystrzelić komuś w skroń. Od nagłej śmierci strzelca uchroni. A jak nie uchroni, to przynajmniej szybko skosi. Przed wypadem na miasto, przyjdź więc do kapliczki gdzie święty kościotrup stoi, pochyl swe czoło, zademonstruj kolta, kulę wyciągnij, ucałuj, pod wizerunek świętej złóż, by i ona mogła ucałować i pobłogosławić. Taka kula, nie lada zwinna, pomoże wyeliminować konkurencję. A jak gusła zadziałają - wystaw kolejną, jeszcze większą kapliczkę.
Święty Jesus Malverde pomoże w handlu narkotykami. I choć w wolnym tłumaczeniu, nazwisko jego to "złe zielsko", to jednak nad jakością używki widać czuwa. Nie bez powodu ukochały go sobie kartele. Sądząc po sytuacji w Meksyku, Jezusek ten, nad wyraz sprawnym być musi.
Natomiast Juan Saldado, jeśli nie jest ci znana zielona karta, a na ląd północnoamerykański nie masz szans dotrzeć suchą stopą [prawo wet foot, dry foot], to on pomoże ci trafić do trzyliterowego raju. On - parton nielegalnych imigrantów, indocumentados.
Na wszystkich świętych oddaj więc cześć wszystkim im. Nie wiadomo którego rychło o pomoc poprosisz.
I ja tam byłą, i wino piłam, i gusła czyniłam ps.podczas pierwszych dziadów na konfederackiej chyba byłaś guślarzem, pamiętasz?:)
OdpowiedzUsuńoj chyba była nią niunia. Ja, o zgrozo, miałam na głowie kwietny wianek
OdpowiedzUsuń