środa, 13 listopada 2013

Argentyński Zbyszek Alcatraz

 W "Killerze" Zbyszek Alcatraz, szef więzienia, miał pecha. Twardy był, więźniów za gębę trzymał, a jednak zwiali. Słowa zdziwienia do dziś brzęczą mi w uszach. "Sześciuset chłopa POSZŁO w Polskę! jak to było zorganizowane?! Autobusy popodstawiali czy co?!" 

W Argentynie autobusów nie popodstawiali, a jednak na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy, już trzeci ważny więzień znika. W środku boskiego Buenos wyparowuje jak kamfora. Abra kadabra, pstryk i mnie nie ma. Toż to już każde amerykańskie dziecko wie, który kraj nadaje się idealnie do zniknięcia bez wieści (jeśli ma być to coś bardziej egzotycznego niż rodzinna Montana). Serialowy Dexter Morgan też tu się wybierał, jak do raju. Nie dziwota. Argentyna już od czasów ponazistowskich cieszy się sławą idealnego miejsca na ucieczki i zniknięcia - szukajcie wiatru w polu. Byłem, ale już mnie nie ma. Teraz będę sobie wcinał pyszne, wołowe steki z własnego grilla, gdzieś w okolicach Claromeco, na Pampie, czy w towarzystwie któregoś pasma Andów. Tu google maps  nie dociera, a GPS czuje się zagubiony. Arrivederci.

W dniu wczorajszym, pułkownik Alejndro Lawless, skazany za zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w okresie dyktatury wojskowych (1976-1983), zbiegł podczas transportu do Sądu w mieście Bahia Blanca. Jak czwany lis, 65 letni Lawless, wykorzystał chwilę nieuwagi funkcjonariuszy, którzy wraz z nim transportowali także innych więźniów. Dosłownie, dał nogę, a następnie zapadł się pod ziemię. Tym to sposobem dołączył do swoich dwóch kolegów po fachu: Jorge Olivera oraz Gustavo de Marchi, którym w końcu lipca, udało się zbiec z położonego w centrum Buenos więziennego szpitala. Zapewne będą teraz razem, gdzieś na kolorowej prowincji, bawić się ołowianymi żołnierzykami w wojnę. Może nawet odbiją utracone haniebnie Malwiny?

Jaki z tego morał? Argentyna to dobry kraj dla więźniów. Co prawda nie jest to Szwecja, gdzie więzienia zamykają z uwagi na brak "podopiecznych", ale co to za przyjemność uciekać z pustego więzienia? Lepiej spektakularnie czmychnąć z uzbrojonego po zęby konwoju. Może kiedyś nakręcą o tobie film. Ty zaś ważny więźniu, nie trać tężyzny fizycznej. Pręż i sportuj ciało. Lepiej liczyć na własne nogi niż na to, że popodstawiają autobusy, jak u  Zbyszka Alcatraza.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz