poniedziałek, 3 grudnia 2012

Nowe granice raju

Raj - z perspektywy europejskiej, miejsce położone raczej dalej, niż bliżej. Być może wyspa. Oblana turkusem morza, porośnięta palmami. Ciepła, słoneczna, ze znikomym opadem deszczu. Jeśli zamieszkała, to przez egzotyczne ptaki. Ludzie? Nieliczni, piękni, zadowoleni. Od czasów pierwszych wypraw Kolumba, potencjalnie - Antyle. Rajskie wyspy. Karaiby.

Skoro raj udało nam się zlokalizować, czas określić jego granice. A jeśli określono je źle, lub zbyt banalnie (wzdłuż 82go południka) - należy poprawić. Tym to sposobem dochodzimy do sedna sprawy. Dwa tygodnie temu, Międzynarodowy Trybunał w Hadze, określił na nowo morską granicę pomiędzy Nikaraguą a Kolumbią. Tym to sposobem, zakończyła się  druga tura sporu, zapoczątkowana jeszcze w roku 2001, przez rząd Środkowoamerykańskiej Bananowej Republiki. 19 listopada 2012r. Trybunał w Hadze potwierdził, iż znajdujące się na Morzu Karaibskim, 220 km od wybrzeża Nikaragui i aż 775 km od wybrzeża Kolumbii, wyspy: Providencia, Santa Catalina i San Andrés oraz pobliskie rafy koralowe, przynależą do Kolumbii. To ona sprawowała nad nimi władzę od kilkudziesięciu co najmniej lat. Zanegowanie w 1979 r. przez Nikaraguę, po zwycięstwie Rewolucji Sandinistów, traktatu  Bárcenas-Esguerra z 1928 r. nie okazało się być krokiem wystarczającym do zmiany przynależność wysp. Część lądowa raju pozostanie przy Kolumbii. Co innego woda - od dwóch tygodni Daniel Ortega stał się bogatszy o sporą cześć morskiej części raju. Czy warto było bić się o wodę? Ba! Raj rajem, a to co w wodzie i pod nią - bezcenne. Polska pokłada nadzieję w łupkach, Nikaragua w dnie raju. 

Ale co w ogóle robi Kolumbia u wybrzeży Ameryki Środkowej? Dobre pytanie. To niemałe zamieszanie, przed ponad dwustu laty spowodowali Hiszpanie. W ramach reform, jurysdykcja nad archipelagiem San Andrés przeszła z rąk Kapitanii Generalnej Gwatemali do rąk Wicekrólestwa Nowej Granady. Później przyszedł czas wojen o niepodległość. Wicekrólestwo Nowej Granady z Boliwarem na czele przodowało. Po przeszło 100 latach, sytuacja zmusiła strony do podpisania traktatu Bárcenas-Esguerra. Nikaragua przyznała prawo Kolumbii do wysp, sama zyskując zrzeczenie roszczeń Kolumbii do Wybrzeża Moskitów. Wytyczono umowną granicę morską wzdłuż 82 południka. Po przeszło 70 latach Sandiniści zakwestionowali ważność traktatu, wskazując, iż podpisali go potajemnie, przedstawiciele państwa, które nie było suwerenne. Już choćby te okoliczności przemawiać miały za brakiem ważności traktatu. Spór narastał, aż w 2001 r. Nikaragua zapukała do bram Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Panowie w peruczkach, po 6 latach wydali pierwszy wyrok, potwierdzając kolumbijską przynależność wysp. Po kolejnych 5ciu latach, na krojenie doczekała się również turkusowa woda raju.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz